Anioły w Krakowie po raz drugi

15 grudnia 2024 roku przy sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Krakowie odbył się 2. „Misyjny Jarmark z Aniołami”. To wyjątkowe wydarzenie, które wpisało się w kalendarz przedświątecznych spotkań w Tuchowie, a teraz już w Krakowie.

Tegoroczny jarmark miał szczególny cel bowiem wszystkie zebrane fundusze zostały przekazane na budowę kościoła w Mińsku. Wydarzenie połączyło ducha świątecznej atmosfery z niesieniem realnej pomocy potrzebującym, co spotkało się z ogromnym entuzjazmem i zaangażowaniem uczestników.

Na stoisku można było nabyć ręcznie wykonane ozdoby świąteczne, szopki, stroiki, a także wyroby lokalnych rzemieślników. Nie zabrakło również smakołyków. Na odwiedzających czekały regionalne przysmaki, takie jak wyroby z dziczyzny oraz tradycyjny smalec, a dla łasuchów przygotowano szeroki wybór ciast i pierników. Gorąca herbata, była doskonałym sposobem na ogrzanie się w chłodny, grudniowy dzień. Przez cały dzień towarzyszył nam o. Wiktor Bochan CSsR, duszpasterz z Grodna na Białorusi, który pełnił również rolę kaznodziei.

Całe wydarzenie, oprócz niesienia radości i budowania wspólnoty, miało także głęboki sens misyjny. Dzięki hojności uczestników udało się zebrać kwotę ok. 8 600 złotych, która w całości zostanie przeznaczona na wsparcie budowy kościoła w Mińsku. Czekamy już na kolejny Misyjny Jarmark, jednocześnie licząc na jeszcze większe zainteresowanie i frekwencję w przyszłym roku.

Krystian Grabowski CSsR

Wielkopostne wyzwania

Wielki Post to czas, gdy jako klerycy Misjonarze Redemptoryści, mamy możliwość zdobywać nowe doświadczenia pastoralne. W tym roku pomagaliśmy w przeprowadzeniu rekolekcji w Krakowie, Świątnikach Górnych, Rzuchowej oraz w Olsztynie. Bracia klerycy w krótkich relacjach podzielili się tym, co przeżyli i czego się nauczyli.

Kraków

Pięknym doświadczeniem były dla nas rekolekcje, które mogliśmy poprowadzić w Specjalnym Ośrodku Szkolno-wychowawczym nr 2 w Krakowie. W dniach 13-14 marca bracia Tomasz i Patryk spotykali się ze starszymi klasami, natomiast dla młodszych uczniów 18-19 marca spotkania przygotowali bracia Szymon, Robert i Jakub Stanisz. Chcieliśmy w tym czasie pomóc dzieciom jak najlepiej przygotować do Świąt Zmartwychwstania Pana Jezusa, przybliżając im prawdę, że Pan Bóg kocha każdego, oraz pokazując, w jaki sposób możemy odpowiedzieć na tą miłość. Nasze krótkie katechezy staraliśmy się ubogacać scenkami, śpiewaniem piosenek czy różnymi innymi aktywnościami. Dzieci w odpowiedzi obdarowały nas wielką dobrocią, radością i uśmiechami, które były dla nas najpiękniejszym owocem tych rekolekcji.

Świątniki Górne

Czas rekolekcji to moment spotkania i odkrywania co Bóg chce nam powiedzieć. Jako klerycy: br. Bartłomiej i br. Krystian udaliśmy się wraz z  Prefektem WSD o. Adamem  Koślą na rekolekcje wielkopostne do Parafii p.w. św. Stanisława Biskupa  i Męczennika i św. Jadwigi Królowej w Świątnikach Górnych. Nauki odbywały się popołudniami w kościele. Spotkania z dziećmi byłby przygotowaniem na podróż, do jakiej zaprosił nas Bóg. Wraz z dużą grupą dzieci, przygotowaliśmy się na ową podróż, wyruszyliśmy ku życiu wiecznemu oraz posililiśmy się Eucharystią by jak najlepiej dotrzeć do nieba. Miłość, kryzys i sens życia, i gdzie w tym wszystkim jest Bóg. To tematy, które rozważaliśmy wraz z młodzieżą. Dzięki tym rekolekcjom mogliśmy zdobyć nowe doświadczenie, umocnić swoją wiarę i podzielić się tym kim dla nas jest Bóg.

Rzuchowa

W środę 20 marca dwaj klerycy: br. Hubert Stański i br. Jakub Ciepły udali się do Parafii p.w. Świętego Ducha w Rzuchowej w diecezji tarnowskiej, aby pomóc ojcu Adamowi Kośli w poprowadzeniu rekolekcji szkolnych, których tematem głównym była tajemnica wiary. Zadaniem braci było poprowadzenie dwóch spotkań z dziećmi i młodzieżą ze szkoły podstawowej w Rzuchowej – najpierw z klasami 1-4, a potem 5-8. Po każdym ze spotkań, księża z parafii odprawiali dla dzieci Mszę Świętą. Bracia przygotowali na rekolekcje całą gamę najróżniejszych rekwizytów. Br. Hubert opowiadał m.in o swoich przygodach na praktykach we Włoszech i przybliżał młodym postać naszego współbrata – św. Gerarda – prawdziwego tytana wiary, natomiast br. Jakub w ciekawy sposób przybliżył przypowieść o siewcy i ziarnie.

Olsztyn

W dniach od 17 do 20 marca 2024 r. w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Olsztynie prowadzone były rekolekcje wielkopostne. Nauki dla dorosłych prowadził o. Piotr Andrukiewicz. Nauki rekolekcyjne dla dzieci i młodzieży – od poniedziałku do środy – prowadził br. Łukasz Malinowski. Spotkania dla dzieci i młodzieży były podzielone na pięć grup wiekowych. Tematem przewodnim dla dzieci i młodzieży była Miłość Boga do każdego z nas oraz zaproszenie do życia w wolności opartej na prawdzie, którą dla nas chrześcijan jest Jezus Chrystus.

Dodatkowo jako akolici mieliśmy możliwość wygłoszenia kazań pasyjnych u Sióstr Nazaretanek na krakowskim Kurdwanowie. W trakcie naszych rozważań przyjrzeliśmy się postaciom, które pojawiły się na drodze krzyżowej Jezusa Chrystusa.

Ubogaceni w nowe doświadczenia, pełni nadziei i zapału misyjnego, w dalszym ciągu przygotowujemy się do bycia głosicielami Obfitego Odkupienia!

br. Bartłomiej Laskowski CSsR

Spotkanie z Misjonarką!

W środę 6 marca o godzinie 19:45 w domu zakonnym redemptorystów w Krakowie odbyło się spotkanie Redemptorystowskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Misji – wspólnoty gromadzącej osoby, którym leży na sercu wspieranie misji zagranicznych Kościoła, w myśl nakazu Chrystusa zawartego w Ewangelii: Idźcie
i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

W ramach spotkania gościliśmy siostrę Julitę, felicjankę i misjonarkę w Haiti, karaibskiej wyspie, od wielu lat zmagającej się z ogromną biedą, kataklizmami naturalnymi oraz – od kilku lat – z ogromną przestępczością, będącą skutkiem anarchii panującej w kraju i paraliżu instytucji państwowych. W 2021 roku prezydent tego kraju został zamordowany przez przestępców w swoim własnym domu. Przełożeni wspólnoty czterech felicjanek posługujących w Jacmel, południowym mieście Haiti podjęli decyzję o ich natychmiastowej ewakuacji.

Siostra Julita i pozostałe misjonarki nie tracą jednak nadziei na powrót do tego bardzo biednego, ale spragnionego nadziei kraju. Jak podkreślała, choć katolicyzm statystycznie jest tam największą religią, ludzie często są katolikami jedynie „na papierze”, w codziennym życiu praktykując rodzimą religię voodoo, będącą połączeniem wątków chrześcijańskich z wierzeniami afrykańskimi, przywiezionymi przez przodków Haitańczyków na ich wyspę.

Siostra Misjonarka opowiadała nam o wielu dziełach, które powstały wokół wspólnoty sióstr, jak na przykład: szkolenie z obsługi filtrów do oczyszczania wody, Kuchnia Matki Angeli zapewniająca posiłek dzieciom, którym realnie grozi śmiertelny głód oraz szkoła – zarówno podstawowa i średnia dla dzieci
i dorosłych. Jest także szkoła szycia, dająca możliwość godnego zarobku, gdzie nie działają żadne fabryki ani manufaktury tekstylno-odzieżowe. Dla mieszkańców miasta a nawet leżących daleko w górach wiosek dociera Przychodnia Matki Angeli, składająca się z terenowego samochodu wypełnionego lekamii opatrunkami, prowadzonego przez lekarza i pielęgniarza. Po wprowadzeniu stanu wyjątkowego w Haiti,  część tych dzieł ograniczyła swoją działalność, ale .Ludzie tam mieszkający dalej starają się je kontynuować. Na przykład siostry łączą się z zagranicy ze swoimi grupami i prowadzą katechezę oraz uczą szyć „na odległość”.

Siostra Julita ubogaciła nasze spotkanie zdjęciami i filmami z jej posługi na Haiti: mogliśmy więc nieomal naocznie przekonać się o warunkach w jakich żyją na co dzień podopieczni sióstr oraz poziom dzieł, jakie dla tamtejszej społeczności tworzą felicjanki. Siostra podkreślała także zaangażowanie w katechizację
i rozwój duchowy Jacmel, na które składają się pomoc w katechizacji i organizacji wydarzeń religijnych

Nie zabrakło także pytań od uczestników spotkania. Obejmowały one szeroki zakres zagadnień, wśród których szczególnie mocno wybrzmiało pytanie o sens pomocy krajowi, który od lat wspierany pomocą organizacji międzynarodowych nie jest w stanie stanąć na nogi, a wręcz ma się coraz gorzej. Siostra potwierdziła, że problem ten istnieje oraz jest podwójny: wiele grup, zwłaszcza przestępczych wspiera anarchię i pogłębia chaos w Haiti, aby ukryć swoją działalność, ale także przywódcy kraju nie przyczyniają się do zdecydowanej rozprawy z wrogami porządku, często w obawie o swoje życie, a częściowo
z powodu chęci własnego zysku. Nie pomaga także stan moralny mieszkańców, powszechny nieomal upadek rodziny i bardzo utrudniony dostęp do edukacji. Pomimo wszystko jest jednak nadzieja, a dla nas chrześcijan jest nią Jezus Chrystus, który zawsze był i pozostał na Haiti i wzywa tam swoich misjonarzy.

br. Jakub Ciepły CSsR

Bóg był z nami w Regietowie

Dobiegły końca dni naszego wyjazdu integracyjnego w Regietowie. Co roku podopieczni Stowarzyszenia „Nadzieja” ze swoimi rodzicami, a także wolontariusze i nasi przyjaciele wyjeżdżają wspólnie na weekend, aby spędzić razem trochę czasu: odpocząć, pomodlić się, zobaczyć coś ciekawego, po prostu pobyć razem. W tym roku nasza wspólnota udała się do Regietowa, pięknej wsi położonej w Beskidzie Niskim, tuż przy granicy ze Słowacją. Mieszkaliśmy w hotelu będącym częścią Stadniny Koni Huculskich „Gładyszów” – prężnego ośrodka regionalnego, wyposażonego poza hotelem w restaurację i cały rozległy kompleks hodowli koni huculskich. Z tego wszystkiego oczywiście korzystaliśmy, spędzając tam czas naszej integracji.

Wyjazd rozpoczął się u stóp tuchowskiego sanktuarium w piątek 25 marca. Do Regietowa dotarliśmy jeszcze przed zmierzchem. Po rozładunku bagaży i zameldowaniu się w pokojach, udaliśmy się na czekającą już na nas kolację. Najważniejszy punkt dnia był jednak przed nami. O godzinie 19:30 ojciec Adam Kośla, duszpasterz „Nadziei”, odprawił dla nas Mszę Świętą. Było to tym ważniejsze, że tego dnia przypadała uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie. Mszę poprzedził akt oddania Rosji i Ukrainy oraz nas samych Bogu przez Niepokalane Serce Maryi, a po Mszy Świętej uczestniczyliśmy jeszcze w nabożeństwie drogi krzyżowej.

Sobotę, drugi dzień naszego wyjazdu, spędziliśmy w całości w Regietowie. Rano o. Adam odprawił dla chętnych z naszego grona Mszę Świętą. Przed południem mieliśmy możliwość przejazdu bryczkami przez wieś aż do Smerekowca. Po południu do akcji wkroczyli wolontariusze, którzy przygotowali dla podopiecznych zabawę w poszukiwanie skarbu. Motywem przewodnim gry był Dziki Zachód, w który zamienił się na te półtorej godziny teren ośrodka. Słodki skarb został szczęśliwie odnaleziony!

Wieczorem naszą uwagę skradła przede wszystkim transmisja licytacji charytatywnej na rzecz naszego Stowarzyszenia, która odbywała się w tym czasie w Domu Kultury w Tuchowie. To jakże ważne wydarzenie, świetnie przygotowane i poprowadzone, zyskało duże uznanie w oczach członków Stowarzyszenia.

W niedzielę przed południem wybraliśmy się całą naszą wspólnotą na Mszę Świętą do kościoła parafialnego w Smerekowcu. Po liturgii i nabożeństwie Gorzkich Żali zostaliśmy oprowadzeni po świątyni przez księdza proboszcza.

Z ośrodka wyjechaliśmy niedługo po obiedzie, ale nie był to koniec atrakcji tego dnia. Najpierw pojechaliśmy do Wysowej-Zdroju, gdzie przez godzinę oglądaliśmy to piękne, uzdrowiskowe miasteczko. Następnie pojechaliśmy na obiad do restauracji w Moszczenicy, a zwieńczeniem tego pełnego atrakcji dnia było zwiedzanie młyna w Rzepienniku Biskupim. Wielu spośród uczestników wycieczki skorzystało z okazji i zaopatrzyło się w pierwszej klasy mąkę.

Do Tuchowa dotarliśmy wieczorem. Zmęczeni, lecz szczęśliwi z powodu tylu pięknych wspomnień i tyłu okazji do bycia razem – jako jedna wspólnota „Nadziei”.

Jakub Ciepły CSsR

Nadzieja wylicytowana!

26 marca w Domu Kultury w Tuchowie odbyło się wydarzenie pod hasłem „Wylicytuj Nadzieję!”. Wpisało się ono w cykl różnych działań charytatywnych organizowanych w celu budowy ośrodka dla podopiecznych Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Osób Niepełnosprawnych „Nadzieja” w naszym mieście. Całe przedsięwzięcie zostało zorganizowane przez Stowarzyszenie „Nadzieja”, WSD Redemptorystów oraz Dom Kultury w Tuchowie. Patronat honorowy objęli Marszałek Województwa Małopolskiego, pan Witold Kozłowski (który był także głównym partnerem akcji) oraz Prowincjał Prowincji Warszawskiej Redemptorystów, o. Janusz Sok. Wsparła nas także Burmistrz Tuchowa, pani Magdalena Marszałek. Patronat medialny objęli: Kurier Tuchowski, RDN Małopolska oraz telewizja internetowa STARnova, która przeprowadziła transmisję online.

O godzinie 16:00 pani Dorota Kunc rozpoczęła spotkanie. Po przywitaniu gości i wystąpieniach rektora WSD Redemptorystów, o. Macieja Sadowskiego, burmistrz Magdaleny Marszałek oraz wiceprezes Stowarzyszenia „Nadzieja”, pani Marii Tyrki, rozpoczął się koncert zespołu muzycznego „Skrzypki” z Bobowej. Wykonali oni wielkie przeboje autorów polskich, jak i zagranicznych, zdobywając sobie serca obecnych gości. Następnie odbyła się licytacja kilku wartościowych przedmiotów, w tym m.in. naszyjnika z bursztynem podarowanego przez Pierwszą Damę RP, panią Agatę Kornhauser-Dudę, tygodniowych wakacji w ekskluzywnym, czteroosobowym domu na Kaszubach oraz obrazu „Chrystus Odkupiciel” autorstwa pana Adama Piekarskiego z Rzymu.

Wydarzenie obfitowało w emocje i wiele zwrotów akcji. Najwięcej wrażeń przyniosła licytacja obrazu przedstawiającego naszego Odkupiciela – dzieło ostatecznie wylicytował za osiem tysięcy złotych Wikariusz Prowincjała Prowincji Warszawskiej, o. Dariusz Paszyński. Ten wyjątkowy wizerunek został zakupiony z intencją umieszczenia go w kaplicy powstającego „Domu Nadziei”, a uzyskanie tak wysokiej kwoty było możliwe także dzięki ofiarności WSD Redemptorystów oraz anonimowych darczyńców.

Później nastąpiła przerwa, w czasie której zgromadzeni goście mogli wzmocnić się posiłkami przygotowanymi przez Bistro „Smaczny-Kęs” z Zabłędzy oraz kupować różne wartościowe obrazy wystawione w foyer Domu Kultury.

O 19:00 miał miejsce występ grupy teatralnej „Mumio” z Katowic. Ich program, stanowiący centralny punkt całego przedsięwzięcia, pozwolił publiczności spojrzeć na świat humorystycznie i rozweselił niejedną osobę. Po serii skeczów artyści przeszli płynnie do poprowadzenia licytacji jeszcze kilku przedmiotów, dokładając od siebie jeden, który ostatecznie sprzedano za tysiąc złotych. Na koniec prezes Stowarzyszenia „Nadzieja”, pan Marian Gut, podziękował wszystkim osobom i instytucjom, dzięki którym „Wylicytuj Nadzieję!” mogło zostać zrealizowane. W dobrych nastrojach goście z różnych stron Polski opuszczali Dom Kultury w Tuchowie, mogąc powiedzieć, zgodnie ze słowami papieża Franciszka, że „dzisiaj uczynili gest miłości wobec drugiego”.

Ostatecznie udało się zebrać 36 590 złotych. Do budowy „Domu Nadziei” brakuje jeszcze ok. stu pięćdziesięciu tysięcy, dlatego Stowarzyszenie cały czas prowadzi licytacje online różnych wartościowych przedmiotów w grupie na portalu Facebook, nazwanej „Wylicytuj Nadzieję”. Organizuje też kolejne akcje, m.in. 3 maja, wieczorem, na placu przy bazylice Nawiedzenia NMP w Tuchowie odbędzie się koncert charytatywny grupy wokalnej „Servi Domini Cantores”, składającej się z księży-wokalistów, absolwentów wydziałów wokalno-aktorskich polskich akademii muzycznych.

Wszystkich, którzy pragną wspomóc budowę „Domu Nadziei”, zachęcamy do dokonania dobrowolnej wpłaty na naszą zrzutkę lub przelewem na konto: 66 8627 0001 2023 9004 0849 0001, wpisując w tytule „Na budowę ośrodka”.

2 kwietnia w tuchowskim sanktuarium będzie celebrowana uroczysta Eucharystia w intencji wszystkich ofiarodawców i dobroczyńców „Wylicytuj Nadzieję!”. Członkowie Stowarzyszenia pamiętają też o wszystkich swoich darczyńcach w czasie comiesięcznych Mszy Świętych sprawowanych przed cudownym obrazem Matki Bożej Tuchowskiej. Z serca dziękujemy za każdy gest miłości!

Robert Borzyszkowski CSsR

Z Chrystusem na granicy

Gdy 24 lutego wybuchła wojna na pełną skalę między Rosją, a zaatakowaną przez nią Ukrainą, przeżyłem to mocno. Przez kolejne dni nieustannie śledziłem kolejne doniesienia z frontu i czytałem różnego rodzaju analizy. Tak samo robili moi współbracia, rówieśnicy i krewni. Mocno zaskoczyła mnie i ucieszyła fala entuzjazmu i życzliwości, jaka zaczęła się rozlewać po naszej ojczyźnie. Prawie cała Polska rzuciła się na raz do pomocy swoim sąsiadom, służąc i w terenie i poprzez wspieranie na odległość. Obserwując to, poza dumą czułem też wyrzuty sumienia – oto moi bliźni cierpią tuż obok mnie, a ja co dla nich robię? Modlę się, ale przecież poza bardzo ważnym duchowym wsparciem mogę zrobić coś konkretnego, skorzystać z mojego czasu, zdrowia, sił – i oddać to potrzebującym. Dlatego też tak bardzo ucieszyła mnie wiadomość o możliwości wsparcia uchodźców, szukających w naszej ojczyźnie bezpiecznej przystani po ucieczce ze swego ogarniętego wojną domu. Ojciec prowincjał wyraził zgodę na wyjazd kleryków z seminarium i ich włączenie się w pomoc „w terenie”. Nikt z nas nie wiedział, czego najbardziej się od nas oczekuje, gdzie i w czym jesteśmy najbardziej potrzebni. Mało kto znał punkty i procedury udzielania pomocy uchodźcom, prawie nikt nie znał języka. Mimo to spora grupa kleryków zgłosiła się do pomocy. 

Niespodziewanie, zaledwie po paru dniach, w niedzielę 6 marca wieczorem, ojciec Adam, prefekt seminarium, przekazał nam informację, że dotychczasowy kapelan szpitala covidowego na stadionie narodowym w Warszawie – o. Maciej Ziębiec wyjeżdża na granicę i chętnie zabierze ze sobą kilku kleryków. Po konsultacjach we wspólnocie postanowiliśmy, że pojedzie nas czterech kleryków, a wśród nich ja. 

W drogę wyruszyliśmy we wtorek 8 marca przed południem. Dzień wcześniej dowiedzieliśmy się, że naszym celem jest przejście graniczne Zosin-Uściług, które jest też najdalej wysuniętym na wschód miejscem w Polsce. Wyruszyliśmy kompletnie bez wiedzy, jakie będą nasze obowiązki. Dopiero na miejscu okazało się, że punkt, jaki został nam wskazany, zlokalizowany jest w dużym, ogrzewanym namiocie, 300 metrów od granicy państwa. Lokalny oddział Caritas urządził w tym namiocie punkt pomocy uchodźcom. Osoby, które przechodziły przez przejście graniczne, mogły w tym miejscu odpocząć, ogrzać się, zjeść ciepły posiłek oraz zaopatrzyć się w prowiant i środki higieny na dalszą podróż. Czasem trzeba było pomóc nadchodzącym ludziom załatwić transport do ośrodka recepcyjnego, gdzie osoby z Ukrainy mogły uzyskać przedłużenie legalności swojego pobytu w Polsce i skąd rozjeżdżały się następnie na cały kraj i nieraz dalej do Europy. Niekiedy, gdy czas oczekiwania na transport się przedłużał, pomagaliśmy zorganizować nocleg w okolicy lub szykowaliśmy miejsce do spania w naszym namiocie, który nie był do tego przewidziany. Dość szybko z polecenia i inspiracji o. Macieja zaczęliśmy usprawniać życie naszego namiotu. 

Już pierwszego dnia powstał magazyn, czyli drugi namiot, gdzie przełożyliśmy ubrania, które z całej Polski ludzie dobrej woli zwozili na granicę dla swoich wschodnich przyjaciół. Szybko powstał jeszcze jeden namiot, już trzeci. Założony w nim został „punkt przerzutowy” na Ukrainę. Przez cały czas trwania naszego pobytu w Zosinie, co chwila podjeżdżały do nas samochody wypchane darami dla narodu ukraińskiego. 

W nowym namiocie, do pracy w którym szybko zostałem przydzielony – dary te odbieraliśmy, sortowaliśmy, pakowaliśmy w kartony i ładowaliśmy do samochodów jadących na Ukrainę. Wcześniej oczywiście trzeba było potwierdzić tożsamość odbiorców, aby wykluczyć możliwość kradzieży darów. Wśród darczyńców nie brakowało fundacji, firm i stowarzyszeń z całej Europy, ale największą ilość stanowiły osoby prywatne, które zwoziły nam produkty kupione w marketach po cenach detalicznych – a zazwyczaj mieli te samochody wypchane po dach. Przywozili żywność, odzież, leki, czasem sprzęt – latarki, baterie, koce termiczne. Takie rzeczy dawaliśmy do osobnego miejsca – wysyłane one były żołnierzom walczącym na Ukrainie. Przez tę moją posługę wśród kartonów, miałem nieco mniej kontaktu z uchodźcami niż moi współbracia, ale i mnie udało się spojrzeć w zmęczone, strwożone, ale nieraz i szczęśliwe i wdzięczne oczy naszych braci i sióstr Ukraińców. Ich siła i postawa pozbawiona wszelkiej interesowności wywarła na mnie wielkie wrażenie. 

Jako ostatni, postawiliśmy czwarty, najmniejszy namiot, ale też najważniejszy ze wszystkich. Powstała w nim kaplica, którą zadedykowaliśmy Najświętszemu Odkupicielowi. W niej sprawowana była Najświętsza Eucharystia, z której czerpaliśmy prawdziwą siłę do mądrego i owocnego pomagania naszym bliźnim, a także do pokochania ich.

Całość tego przedsięwzięcia nie mogłaby się udać bez zaangażowania całej rzeszy wolontariuszy, którzy aby pomagać, oddawali swój wolny czas, osobiste środki i talenty, biorąc urlopy by w zimnie (w nocy temperatura spadała do -15 stopni!) i zmęczeniu służyć uciekinierom. My – klerycy stanowiliśmy tylko małą część tej Bożej załogi Caritasu w Zosinie, który stanowi dla mnie jeden z najpiękniejszych świadectw miłości bliźniego, jaki ujrzałem w swoim życiu. Pasja tych ludzi do pomagania, ich poświęcenie, chęć bycia z drugim człowiekiem: te obrazy i rozmowy oraz doświadczenie wspólnej służby pozostaną ze mną na zawsze. Jestem głęboko wdzięczny Bogu za to, że poprzez obraz niezasłużonego cierpienia bliźniego – które dane mi było ujrzeć i  próbować choć w jakimś stopniu złagodzić – nadkruszył On także moje, tak bardzo skamieniałe przez komfort i lenistwo serce. Myślę, że jeśli Bóg w swej mocy wyprowadzi z tego szaleństwa wojny jakieś dobro (a na pewno to zrobi) – będzie nim właśnie miłość, której uczy nas poprzez potrzebujących miłości i opieki bliźnich, którzy ruszyli do naszych domów szukając pomocy. To, że miałem możliwość wyjścia im naprzeciw i przywitania ich ciepłym posiłkiem, uśmiechem i butelką wody na granicy ich nowego domu odczytuję jako ogromny i niezasłużony zaszczyt. 

Jakub Ciepły CSsR

Jeśli chcesz dołączyć do wolontariatu skontaktuj się z nami przez ten numer telefonu: 
+48 731 323 075
Możesz też zapisać się, korzystając z tej ankiety!

Pomagać można również poprzez przekazywanie darów, które trafią do uchodźców i na Ukrainę! Na tym fanpage’u dowiecie się, czego aktualnie najbardziej potrzebujemy!

Granica Nadziei

Dla mnie bardzo ważne były rozmowy z wolontariuszami, których przez ten czas przez nasz namiot przewinęła się ogromna ich liczba. Często byli to ludzie poszukujący Boga albo nawet niewierzący. Rozmowy te inspirowały mnie i nieco przyprawiały o rumieniec. To z jaką gorliwością angażowali się  w niesienie pomocy było zadziwiające. Często wolontariusze brali urlopy w pracy, aby móc przynajmniej na chwilę przyjechać na granicę, albo Ci bliżej mieszkający po całodziennej pracy przychodzili na nockę. Wspaniali ludzie na swoim miejscu. Również wiele Kół Gospodyń Wiejskich zaangażowało się w gotowanie dla uchodźców. 

Jedna wolontariuszka szczególnie zapadła mi w pamięć. Gdy robiłem coś na dworze, (oczywiście miałem na sobie habit, co było bardzo wygodne, bo nie trzeba było chodzić z identyfikatorami i służby wpuszczały nas wszędzie, a i sami uchodźcy mieli do ans większe zaufanie) podeszła do mnie jakaś kobieta i zapytała się, czy mówię po angielsku. Zgodnie ze stanem faktycznym odpowiedziałem, że tak. Okazało się, że jest to wolontariuszka, która jest z… Brazylii! Przyjechała ona z kilkuosobową ekipą z Niemiec. Byli przewoźnikami, którzy z narażeniem życia jeżdżą do najdalszych zakątków Ukrainy, aby tam zawozić dobra i udzielać pomocy. Niesamowite! Gdy zapytałem czemu przyjechała tutaj aż z Brazylii, odrzekła, że tutaj teraz jest potrzeba, że Ci ludzie jej potrzebują. Nie bała się tam jeździć, mówiła, że uśmiech Ukraińców, którym pomaga tam na miejscu, dodawał jej odwagi i otuchy. Nie byli to jedyni wolontariusze z zagranicy. Do naszego namiotu pewnego dnia przybyła trójka Niemców, którzy chcieli zostać wolontariuszami. Bardzo szybko odnaleźli się w nowym klimacie i w nowym towarzystwie oraz przepięknie weszli w pracę. 

To był niezwykle ciężki tydzień. Ciężki fizycznie, psychicznie i emocjonalnie. Ciężki, ale przepiękny i wierzę, że odmieniający. Gdy spotykałem ludzi, którzy jeszcze 2 tygodnie temu żyli zwyczajnie, tak jak my, a dziś nie mają niczego, łatwiej mi było pojąć rzeczywistą ulotność naszego istnienia, łatwiej mi było pojąć jak ważne jest nie pokładanie ufności w dobrach materialnych. Doświadczałem namacalnie, że „Dni człowieka są jak trawa; kwitnie jak kwiat na polu. Ledwie muśnie go wiatr, a już go nie ma, i miejsce, gdzie był, już go nie poznaje.” (Ps 103).

Z wielkim smutkiem wyjeżdżałem z granicy, wiedziałem bowiem, że są tam ludzie, którzy jeszcze potrzebują naszej pomocy. Zresztą poznaliśmy tam wspaniałych ludzi, z którymi złapaliśmy dobry kontakt, którzy zostali naszymi dobrymi kolegami, koleżankami i ciężko, tak zwyczajnie, po ludzku, było nam odjechać. Na szczęście naszą czwórkę zastąpiła kolejna ekipa: klerycy Dominik Król, Piotr Czechowicz i Almar Suchan. Uchodźcy i wolontariusze świeccy nie zostali więc sami, misja jest kontynuowana i posługa redemptorystów na granicy dalej się szerzy.

Kacper Grabowski CSsR

Jeśli chcesz dołączyć do wolontariatu skontaktuj się z nami przez ten numer telefonu: 
+48 731 323 075
Możesz też zapisać się, korzystając z tej ankiety!

Pomagać można również poprzez przekazywanie darów, które trafią do uchodźców i na Ukrainę! Na tym fanpage’u dowiecie się, czego aktualnie najbardziej potrzebujemy!

Na granicy

We wtorek 8 marca wyjechaliśmy z Tuchowa, było nas czterech: Michał Zieliński, Kacper Grabowski, Jakub Ciepły i Bartłomiej Laskowski. Wraz z ojcem Maciejem Ziębcem pojechaliśmy do Zosina, aby służyć uchodźcom przybywającym do Polski przez tamtejsze przejście graniczne. Przez tydzień pomagaliśmy  w pracy zespołowi  Caritasu.

Nasze działania polegały przede wszystkim na przyjmowaniu uciekających przed wojną w naszym ogrzewanym namiocie i zatroszczeniu się o ich podstawowe potrzeby. Zawsze otrzymywali oni ciepły posiłek i napoje, a często również wyposażenie na dalszą drogę. Staraliśmy się zapewnić im wszystko, co może być potrzebne w pierwszych dniach w Polsce. Następnie udawali się oni busami do punktów recepcyjnych, w których otrzymywali dalszą pomoc. Byliśmy więc jednymi z pierwszych ludzi, których napotykali oni po przejściu granicy.

Caritas prowadzi też w Zosinie punkt przeładunkowy, gdzie darczyńcy mogą ofiarować wszystko, co potrzebne jest na granicy, a także po stronie ukraińskiej. Dary te są później przekazywane sprawdzonym kierowcom, którzy dostarczają je do miejsc na Ukrainie, gdzie są najbardziej potrzebne.  Z punktu Caritasu w Zosinie trafiają na przykład do Żytomierza, Charkowa, Kijowa, Włodzimierza, ale także tuż za granicę, gdzie grupa Ukraińców również organizuje żywność i miejsce do ogrzania dla tych, którzy mają zamiar niedługo przejść do Polski.

Zarówno Namiot Nadziei, w którym przyjmujemy i troszczymy się o uchodźców, jak i nasz punkt przeładunkowy mogą tak sprawnie funkcjonować dzięki wielkodusznej pracy naszych kochanych wolontariuszy!

Na granicy Caritas nie jest sam,  z wielką ofiarnością pomagają też: Polska Akcja Humanitarna, Brygada lotna Polski 2050, strażacy, policjanci, ratownicy, wojskowi oraz wiele osób prywatnych, tych z okolic i tych z daleka. To dzięki dobroci serc tak wielu ludzi, nikogo nie odesłaliśmy bez pomocy, nikogo nie pozostawiliśmy bez pocieszenia.

Pod koniec naszego wolontariatu, udało się nareszcie stworzyć namiot – kaplicę. Została nazwana Kaplicą Najświętszego Odkupiciela i wieczorem 14 marca odbyła się pierwsza Msza Święta tak blisko samej granicy w Zosinie.

Wyjeżdżając, przekazaliśmy zdobyte przez ten tydzień doświadczenie kolejnym trzem braciom – wolontariuszom. Jesteśmy pewni, że klerycy: Piotr Czechowicz, Dominik Król i Almar Suchan, godnie zastąpią nas w służbie potrzebującym.

Chcemy również podzielić się z Wami naszymi bardziej osobistymi świadectwami, które niedługo pojawią się na naszej stronie.

Jeśli chcesz dołączyć do wolontariatu skontaktuj się z nami przez ten numer telefonu: 
+48 731 323 075
Możesz też zapisać się, korzystając z tej ankiety!

Pomagać można również poprzez przekazywanie darów, które trafią do uchodźców i na Ukrainę! Na tym fanpage’u dowiecie się, czego aktualnie najbardziej potrzebujemy!

Michał Zieliński CSsR